The Chosen – Najlepszy serial o Jezusie?

Mówi się, że wszechmoc Boga kończy się tam, gdzie zaczyna się nasza wolna wola. A co, jeśli Jezus mówiąc do nas, powołując nas do pójścia za Nim obawia się z jaką reakcją się spotka? Że podejmuje odpowiednie kroki, aby nas do siebie przekonać, podobnie jak my przeżywa wątpliwości, jak zostanie przyjęty? Produkcja wytwórni Angel studio skupia się właśnie na „ludzkiej stronie” Zbawcy. I to właśnie zwykła rozmowa Jezusa z gromadką dzieciaków w jednym z odcinków była pretekstem do postawienia powyższych pytań. Serial stanowi swego rodzaju spin off historii zbawienia. Nie jest ona przedstawiona jeden do jednego. Znajdziemy tutaj historię uczniów „Nauczyciela z Nazaretu”, których trudno doszukać się w Ewangelii. Moim zdaniem dzięki temu opowieść jest bardziej plastyczna i lepiej oddziałuje na naszą wyobraźnię. Serial jest dobrym pretekstem do medytacji Pisma Świętego. Możemy uświadomić sobie, że apostołowie to osoby takie jak my, z krwi i kości, nie pozbawione wad. W przedstawionych postaciach możemy odnaleźć swoje własne cechy charakteru czy elementy naszych historii. Bo czy właśnie nie dzięki tej niesamowitej unikalności Pismo Święte, a przede wszystkim Ewangelia jest tak pociągająca?

Oglądając pierwszy sezon zastanawiałem się, czy dla osób niewierzących serial również może wydawać się interesujący? Czy gdyby nie przedstawiona tematyka, to czy sam obejrzałbym więcej niż, tylko pierwszy odcinek? Ciężko stwierdzić. Ale jedno jest pewne, każdy kolejny epizod sprawiał mi niekłamaną radość. Oglądając kolejne historie powołań, czułem się jakbym po raz kolejny oglądał któryś z ulubionych filmów i odkrywał wcześniej niewychwycone easter eggi. Momentami zazdrościłem osobom nieznającym tych historii, które być może trafią na tę produkcję.

Odpowiadając na powyższe pytanie, w pierwszych trzech odcinkach serial został zrealizowany poprawnie, bez większych szaleństw, kadrowych czy montażowych, ale nie ma się co dziwić. Nawet największe serialowe super produkcje pokroju „Gry o tron” zaczynają się spokojnie i dopiero z czasem rozkręcają się zarówno scenariuszowo jak i realizacyjnie. Podobnie jest w tym przypadku. Twórcy skupiają się nie tylko na słowach, (choć stanowią one tutaj clou), ale również na oddaniu uroków codziennego życia. Bo to właśnie takie smaczki, jak scena udeptywania winogron, czy przygotowania do wesela w Kanie dodają „tego czegoś” filmowym produkcjom i sprawiają, że chcemy więcej.

Przyznam szczerze, że podchodziłem do The Chosen z dystansem. Pewnie z tego względu, że kino stricte chrześcijańskie kojarzy mi się przeważnie z dość kiepsko zrealizowanymi produkcjami. Jednak nie potrzebnie. Już nie mogę się doczekać na kolejne odcinki. I was też namawiam do sięgnięcia po ten serial, bo warto. Zachęcam również do literackiego pierwowzoru, bo to prawdziwa petarda. 

Mateusz Łękawski
Mateusz Łękawski
Z wykształcenia ekonomista z zamiłowania poeta i krytyk filmowy. Pasjonat rozmów z drugim człowiekiem i X muzy. Autor bloga „Przemyślenia przy twarożku”. Na łamach LUX portalu postara się połączyć wiarę ze światem filmu. Mix nie zawsze oczywisty.

Przeczytaj również

Comments

Social media

Popularne