fbpx

Dlaczego jesteś smutny? Szczęśliwi, którzy się smucą

„SZCZĘŚLIWI, KTÓRZY SIĘ SMUCĄ, ALBOWIEM ONI BĘDĄ POCIESZENI” (MT 5,4)

To już jest totalny absurd. Jak człowiek smutny ma być szczęśliwy? Przecież to się wzajemnie wyklucza! Nie da się przecież po ludzku patrząc połączyć tych dwóch stanów. Człowiek smutny, płaczący (jak napisze Ewangelista Łukasz) nie może być przecież szczęśliwy. Tymczasem drugie błogosławieństwo prezentuje nam taki właśnie warunek szczęścia. O co zatem chodzi? Czy naprawdę mamy być smutnymi „płaksami”, ponurymi kukłami bez uśmiechu na twarzy?

Prawdziwy powód do smutku

Oryginalny tekst grecki na określenie smutku używa tutaj słowa πένθος (penthos) opisującego zwykle stan ducha człowieka, którego dotknęło jakieś bolesne wydarzenie. Smutek taki objawia się w sposób bardzo intensywny, także poprzez łzy i jęki. W Piśmie Świętym określenie to pojawia się przede wszystkim w sytuacji utraty bliskiej osoby – na przykład patriarcha Jakub reaguje tak na wieść o śmierci ukochanego syna Józefa (por. Rdz 37,34-35). Bohaterowie biblijni w sytuacjach takich płaczą, posypują głowy popiołem, rozdzierają szaty. Widać więc, że jest to smutek niebywale silny, przejmujący do głębi. Może on również dotyczyć wydarzeń z historii narodu – na przykład zburzenia Jerozolimy (por. Lm 2,8).

W Nowym Testamencie powodem smutku człowieka są śmierć i grzech. W ten sposób smutek wyraża relację człowieka z Bogiem i drugim człowiekiem, bo zakłada istnienie jakiejś więzi osobowej i emocjonalnej. Zazwyczaj nikt nie płacze po śmierci obcych osób, a im bliższa relacja ze zmarłym, tym smutek jest mocniejszy. Grzech uderza w oba rodzaje więzi, osłabia je i ostatecznie niszczy prowadząc do śmierci duchowej.

W jaki sposób smutek pokazuje relację z Bogiem? Widać to dobrze w opowiadaniu o zaparciu się Piotra. Trzykrotnie pytany o Jezusa Apostoł wyparł się jakichkolwiek związków z Mistrzem z Nazaretu mimo, że zaledwie kilka godzin wcześniej przysięgał „choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie” (Mt 26,35). Kiedy jednak zapiał kogut wypełniając tym samym zapowiedź Jezusa, Piotr uświadomił sobie swój grzech i „gorzko zapłakał” (Mt 26,75). Warto zauważyć, że stało się to początkiem jego powrotu do Jezusa.

Smutek wyraża także relację z bliźnimi. Tutaj z kolei przykładem może być doskonale znana przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Podróżujący do Jerycha człowiek został napadnięty przez zbójców, pobity i porzucony na pewną śmierć. Kapłan i lewita nie pomogli mu, zrobił to dopiero Samarytanin pogardzany przez przeciętnego Żyda. Ewangelista Łukasz zapisał, że Samarytanin „wzruszył się głęboko”, gdy zobaczył ofiarę rozboju (Łk 10,33). Wzruszył się, „ulitował”, a więc zasmuciła go napotkana sytuacja i postanowił zrobić wszystko, by ją naprawić.

Prawdziwe pocieszenie

Ludzie odczuwający smutek z powodu grzechu i śmierci otrzymują obietnicę pocieszenia. Mamy tutaj do czynienia z ciekawym zabiegiem literackim nazywanym fachowo passivum theologicum (dosł. strona bierna teologiczna). Autorzy biblijni chcąc ominąć bezpośrednie wskazanie na Boga, stosowali często gramatyczną formę bierną. Tak samo jest i tutaj – smutni „będą pocieszeni”. A zatem: sam Bóg ich pocieszy. Pocieszenie w Biblii nie opiera się na samych tylko słowach, lecz zawsze jest radykalną zmianą istniejącej sytuacji, odwróceniem negatywnych skutków wydarzeń i przywróceniem bliskiej wspólnoty z Bogiem. Ludzie odczuwający smutek doznają pocieszenia w przyszłości, gdy nadejdzie koniec czasów i historia świata się wypełni. Teraz jednak, w ziemskim życiu, doznajemy smutku.

Przykładem biblijnego rozumienia pocieszenia jest przypowieść o bogaczu i Łazarzu zanotowana przez Łukasza Ewangelistę (Łk 16,19-31). Bogacz po śmierci cierpi męki w Otchłani, ponieważ za życia „otrzymał już swoje dobra”, natomiast ubogi żebrak Łazarz „doznaje pociechy” na łonie Abrahama (por. Łk 16,25). Zarówno w drugim błogosławieństwie jak i tutaj pojawia się czasownik παρακαλέω (parakaleo) oznaczający „wzywać na pomoc, pocieszyć, rozweselić”. Co ciekawe, od tego samego czasownika wzięła się nazwa własna „Paraklet” określająca Ducha Świętego (np. w J 14,16.26).

Gdzie jesteś, Panie?

Gdy Jan Chrzciciel wysłał swoich uczniów do Jezusa z zapytaniem dlaczego Jego uczniowie nie poszczą, Jezus odpowiedział: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?” (Mt 9,15). Panem Młodym jest w tej sytuacji sam Chrystus. Można wyciągnąć stąd wniosek, że powodem do smutku dla chrześcijanina powinna być nieobecność Chrystusa. Często wydaje się nam, że Bóg jest jakby nieobecny. Świat cierpi, ludzie głodują, żyją w skrajnej biedzie, w krajach ogarniętych konfliktami zbrojnymi. Gdzie jest Bóg? – pyta wielu z nas. Bóg jest z cierpiącymi, odpowiadamy. Smucimy się jednak, bo tęsknimy za Bogiem, za Jego królestwem, które ma przyjść i przemienić świat. Drugie błogosławieństwo „pyta” nas, co jest powodem naszego smutku. Nasze cierpienie, ból i niepowodzenia, czy głód bliskości Boga i nasz grzech, którym odrzucamy Jego miłość?

Robert Żarnowski
Robert Żarnowski
Katecheta w szkole podstawowej, początkujący biblista, doktorant na UPJP2 w Krakowie. Poza Biblią najlepsza jest literatura kryminalna - Holmes, Poirot... Dewiza: "szatan boi się ludzi radosnych" (św. Jan Bosco)

Przeczytaj również

Comments

Social media

Popularne