W przypowieści o dobrej lub złej budowli (zob. Łk 6,46-49) Jezus opowiada o dwóch z pozoru podobnych postawach wiary. W ostatecznym rozrachunku zachodzi jednak między nimi diametralna różnica. Ci, którzy gromadzą się wokół Chrystusowego słowa, wznoszą gmach wiary, ale nie wszyscy wcielają tę naukę w swoje życie. Tacy nie wkopują się wystarczająco głęboko, aby zapewnić swojej budowli odpowiednią stabilność podczas nieuniknionej nawałnicy. Zestawmy to niezwykle wymowne przesłanie przypowieści z równie treściwym zdaniem z Księgi Izajasza i zobaczmy, jak fundamentalną sprawą jest wiara.
Prorok Izajasz w czasie napiętej sytuacji politycznej kieruje do władców Judy, Aramu i Efraima między innymi te oto słowa:
„Jeśli nie uwierzycie, nie ostoicie się”.
(IZ 7,9B)
Zaglądając do oryginalnego brzmienia powyższego zdania, od razu powinno nam się rzucić w oczy, że czasowniki „uwierzyć” i „ostać się” zostały oddane za pomocą tego samego słowa: AMAN. Można więc powiedzieć, że mamy tu do czynienia ze swoistą tautologią – wierzyć oznacza stać, a stać to tyle, co wierzyć. Należałoby w takim razie postawić pytanie, według jakiego kryterium powinniśmy wybierać rodzaj podłoża dla tak rozumianej wiary.
Podpowiedź kryje się we wspomnianym już czasowniku aman, z którego wywodzi się dobrze nam znany hebrajski wyraz – AMEN. Odnosi się on przede wszystkim do tego, co wiarygodne i niezawodne, ale wyraża również czyjąś aprobatę lub posłuszeństwo. W związku z tym wiara byłaby równoznaczna z zaufaniem temu, kto jest amen w pełnym tego słowa znaczeniu. Kimś takim jest nie kto inny, jak Chrystus, który w ten właśnie sposób przedstawia się Laodycejczykom:
„A aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, wierny i niezawodny świadek, Początek Bożego Stworzenia”.
(AP 3,14)
Możemy zatem wierzyć Jezusowi, bo On sam jest wierny i niezawodny. Co więcej, możemy Mu wierzyć, ponieważ jest Początkiem, czyli Logosem. Logos, jak pamiętamy, wiąże się z tym, co racjonalne, a więc z samą prawdą. Również i ten aspekt znaczeniowy ukryty jest w czasowniku aman, z którego to wywodzi się rzeczownik EMET, czyli prawda. Nie jest to oczywiście prawda w ujęciu czysto greckim, rozumiana jako odsłonięcie (aletheia), ale prawda jako skała, niezawodny punkt oparcia:
„W owym dniu ta ocalała reszta Izraela nie będzie powierzać się obcym; ostatki Jakuba nie będą już opierały swych nadziei na tych, którzy ich krzywdzą, ale całą swą ufność oprą szczerze na Bogu, Świętym Izraela”.
(IZ 10,20)
Wierzyć w takim razie to STAĆ [aman] NA PEWNYM [amen] GRUNCIE [emet]. Ostrzeżenie Jezusa nie było więc bezpodstawne. Jeśli nie będziemy wykonawcami słowa, a jedynie słuchaczami łudzącymi samych siebie (zob. Jk 1,22), to nasze chrześcijańskie życie będzie tak samo pozorne, jak dom postawiony tylko na skamieniałej glebie. Zimowy deszcz z pewnością zweryfikuje jakość takiej budowli[1].
„Bądź jednak duszo moja, posłuszna Bogu,
(PS 62,6-8)
bo od Niego pochodzi moje wytrwanie;
bo On jest moim Bogiem i moim wybawcą,
moim schronieniem, więc nie odejdę.
W Bogu jest moje ocalenie i moja chwała.
On jest Bogiem mojego wsparcia;
w Bogu jest moja nadzieja”.
[1] W Izraelu są wyraźne dwie pory roku – deszczowa zima (od listopada do maja) i suche lato (druga część roku). W trakcie upalnego lata ziemia ulega takiemu wysuszeniu, że zaczyna przypominać skalisty grunt. Człowiek, który nie podejmuje wysiłku, by kopać głębiej, tam, gdzie znajduje się prawdziwa skała, stawia dom jedynie na skamieniałej glebie. Ulewne zimowe deszcze rozmiękczają stwardniały grunt i pozbawiają takie budowle złudnych fundamentów.