Wielokrotnie słyszymy teksty z Ewangelii – najczęściej podczas niedzielnej liturgii. Rzadko jednak zwracamy uwagę na jej autora. Mamy wszak czterech Ewangelistów – Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Przeciętnemu słuchaczowi może się wydawać, że te cztery dzieła niczym się od siebie nie różnią. Wszystkie opowiadają przecież o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Jest w tym nieco prawdy – Ewangelie faktycznie są do siebie bardzo podobne, ale nie identyczne. Zjawisko to odkryto już w starożytności i pojawiły się nawet pierwsze próby stworzenia jednego, zbiorczego tekstu Ewangelii.
Skąd wzięły się te podobieństwa? Czy Ewangeliści znali nawzajem swoje księgi? Czy korzystali z pism wcześniejszych autorów? Badacze Biblii określili tę zagadkę mianem „problemu synoptycznego”.
Zapraszam do zagłębienia się w podobieństwa i różnice między czterema Ewangeliami.
Panowie synoptycy i Jan na doczepkę
Na początku trzeba jasno zaznaczyć, że problem synoptyczny dotyczy w zasadzie tylko trzech pierwszych Ewangelii – Mateusza, Marka i Łukasza. Powstały one – najogólniej rzecz ujmując – w okresie między 60 a 85 rokiem po Chrystusie, a więc w stosunkowo krótkim przedziale czasowym. Ewangelia napisana przez świętego Jana powstała prawdopodobnie dużo później, być może nawet w okolicach roku 100. Stąd też znacznie różni się ona od pozostałych trzech i brak w niej tak daleko idących podobieństw jak w wypadku tak zwanych synoptyków.
Dobrze też wyjaśnić tę dziwną nazwę – „problem synoptyczny/synoptycy”. Po raz pierwszy pojawiła się na początku XIX wieku. Pochodzi od greckiego terminu synopsis oznaczającego „spojrzenie obejmujące całość, całościowe”. Od samego początku określano w ten sposób właśnie pierwsze trzy Ewangelie.
To samo tylko inaczej?
Co, w takim razie, jest podobnego w relacjach Mateusza, Marka i Łukasza?
Po pierwsze, identyczna jest struktura Ewangelii synoptycznych. Każdy z autorów opisuje najpierw początkową działalność Jezusa w Judei, a następnie akcja przenosi się do Galilei. W końcu Jezus wyrusza w drogę do Jerozolimy, gdzie ma miejsce Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie.
Po drugie, Ewangeliści opisują wiele wydarzeń w tej samej kolejności. Dobrze widoczne jest to na przykładzie tekstów Mk 1,21-33 i Łk 4,31-41. Najpierw Jezus naucza w synagodze w Kafarnaum, potem leczy opętanego, uzdrawia teściową Piotra, a całość kończy wzmianka o wyleczeniu „wielu chorych”. Sekwencja wydarzeń jest więc identyczna.
Trzecie podobieństwo dotyczy słownictwa używanego przez autorów Ewangelii. Szczególnie jest to zauważalne w opisie ważnych wydarzeń z życia Jezusa, takich jak: chrzest w Jordanie, dyskusje z przeciwnikami, cudowne rozmnożenie chleba, wyznanie Piotra pod Cezareą Filipową czy zapowiedzi i opis męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
Po czwarte, we wszystkich trzech Ewangeliach synoptycznych występują te same lub bardzo podobne cytaty ze Starego Testamentu. Samo cytowanie świętych ksiąg o niczym szczególnym jeszcze nie świadczy, lecz sytuacja jest nieco bardziej złożona. Zdarza się, że Ewangeliści w identyczny sposób modyfikują cytaty, dostosowując je do historii Jezusa (por. np. Mk 1,3; Mt 3,3; Łk 3,4).
Uczciwość wymaga zauważyć, że podobieństwa występują czasem jedynie pomiędzy dwoma z trzech synoptyków. Podobne są na przykład tylko teksty Marka i Łukasza (Mk 1,21 – 6,13; Łk 4,31 – 9,6), lub Marka i Mateusza (Mk 3,22 – 4,34; Mt 12,22 – 13,34).
Musi być coś oryginalnego
Jak już zauważyliśmy na początku, oprócz oczywistych podobieństw, w Ewangeliach synoptycznych są także różnice. Czego dotyczą?
Ewangeliści nie tylko zdają się odtwarzać pewien schemat, ale wprowadzają nowe szczegóły. Mateusz na przykład ułożył Kazanie na Górze w formie jednej, długiej przemowy Jezusa, natomiast Łukasz te same wskazania ma rozproszone w różnych miejscach i okolicznościach Ewangelii.
Również wypowiedzi Jezusa często różnią się w relacjach Ewangelistów. Doskonałym przykładem jest Modlitwa Pańska – wersja Łukasza jest krótsza od Mateuszowej i nieco inaczej skonstruowana (por. Mt 6,9-13; Łk 11,2-4).
W Ewangeliach pojawia się także sporo tekstów „własnych”, nieobecnych w księgach innych autorów. Przykładem takich fragmentów może być przypowieść o miłosiernym Samarytaninie z Ewangelii według świętego Łukasza, która nie pojawia się ani u Mateusza, ani u Marka.
Kto od kogo ściągał?
Skoro znamy już podstawowe podobieństwa i różnice, spróbujmy krótko odpowiedzieć na pytanie o powód takiego stanu rzeczy. Dlaczego Ewangelie Mateusza, Marka i Łukasza są „synoptyczne”? Oczywiście na przestrzeni lat badacze Biblii mieli dziesiątki pomysłów na rozwiązanie tego problemu. Większość z nich można sprowadzić do trzech grup:
- Hipoteza ustnej tradycji. Współcześnie pomysł ten jest raczej odrzucany, bowiem zakłada on, że przed spisaniem tekstu Ewangelii istniała tylko i wyłącznie ustna tradycja, taka sama dla wszystkich uczniów. Hipoteza ta nie tłumaczy jednak precyzyjnych podobieństw słownictwa w porównywanych tekstach i nie wyjaśnia różnic w tekstach dotyczących najważniejszych tematów.
- Hipoteza wzajemnej zależności synoptyków. Poszczególni Ewangeliści mieli, według tego pomysłu, wzajemnie korzystać ze swoich dzieł – kolokwialnie mówiąc ściągali od siebie. Hipoteza ta nie wyjaśnia jednak dlaczego Ewangelie różnią się w sprawach istotnych, podczas gdy drobiazgi są szczegółowo odwzorowane, a ponadto pomija zupełnie tradycję ustną, która również miała swoje istotne znaczenie.
- Hipoteza dokumentów pisanych. Pomysł ten zakłada, że przed powstaniem Ewangelii synoptycznych istniał jeszcze jakiś dokument (jeden lub więcej) stanowiący źródło dla Ewangelistów, a który nie zachował się do naszych czasów. W ramach tej hipotezy wielu badaczy proponowało własne, czasem niezwykle skomplikowane, rozwiązania problemu synoptycznego.
Koniec końców Ewangelia jest jedna…
No właśnie. Ewangelia jest jedna, spisana przez czterech Ewangelistów. A że trzy z nich są do siebie podobne? Niech wystarczy nam wyjaśnienie wzięte prosto z naszego codziennego życia.
Wyobraźmy sobie, że byliśmy świadkami jakiegoś wypadku drogowego. Jedni z nas zapamiętali markę i kolor samochodów biorących udział w wypadku, drudzy zwrócili uwagę na płeć i wiek osób poszkodowanych, a jeszcze inni zachowali w pamięci dźwięki zgniatanej blachy i tłuczonych szyb.
Każdy z nas postrzega i zapamiętuje świat nieco inaczej. Podobnie było pewnie z Ewangelistami. Każdy z nich przestawił nam Jezusa na swój własny, w pewnym sensie osobisty, sposób. To wspaniałe bogactwo, z którego mamy możliwość czerpać. A zatem – do dzieła! Otwórz Ewangelię – i czytaj!
Korekta: Joanna Ptasiewicz