Od dawna znany jest wizerunek paskudnego metala [przedstawiciela subkultury metalowców], w tych jego glanach, z niezrozumiale pomalowaną twarzą, co nazywa „corpse paint”. Do tego zestawu jeszcze 3-rzędowa pieszczocha na nadgarstku i mamy obraz rasowego antychrysta. Herezja! Zaprawdę powiadam wam!… A może jednak nie?
By dobrze wyjaśnić sprawę, zacznijmy od tego, czym jest muzyka typu metal, przechodząc potem do subkultury. Historia tej muzyki zaczęła się na przełomie lat ’60 i ’70 ubiegłego wieku od hardrock’owego zespołu Black Sabbath i jego – jak na tamte czasy – ciężkiego brzmienia. Specyfika tego brzmienia wynikała z niższego stroju gitary Tonny’iego Lommiego, lidera Sabbath. W wyniku wypadku utracił on opuszki palców, co mogło położyć kres jego przygodzie z gitarą. Mocno napięte struny sprawiały zbyt wiele bólu przy grze, jednak gitara nastrojona niżej i jego autorskie „protezy” opuszków, pozwoliły mu grać dalej, a zabieg ten spowodował wyznaczenie stylu i brzmienia kształtującego się gatunku. Cechy te zaadaptowane zostały przez inne, „ojcowskie” zespoły metalu; przykładem jest chociażby Judas Priest i Motörhead. Muzyka ta dzieli się na bardzo wiele podgatunków, które również mogą mieszać się między sobą.
Zaś gdzie w tym wszystkim metalowcy, heavymetalowcy, metale?
Są to osoby zaliczające się do subkultury. Większość z nas raczej zna wygląd takiego kogoś, jednak styl ten związany jest jedynie z muzyką. Często noszone są naszywki ulubionych zespołów, koszulki, czy nawet buty i całe marki ubrań. Za tą fasadą kryje się uczucie.
Osoby takie mogą się wydawać odizolowane od społeczeństwa, ponieważ wyznają inne wartości w kwestii muzyki; metale nienawidzą komercyjności. Muzyka taka dociera do serc i daje radość, jednak w inny sposób, jak robi to nowa piosenka Sylwii Grzeszczak czy Dawida Kwiatkowskiego. Metal dociera do każdego z osobna oraz do wszystkich naraz. Uczucie to jest trudne do wytłumaczenia, jednak bardzo jednoczące. Trafnym stwierdzeniem jest również to, że metal to muzyka ludzi smutnych. Udowodnione jest działanie terapeutyczne metalu dla człowieka przeżywającego silne negatywne emocje. Ta muzyka pozwala się wyciszyć i uspokoić.
Czy może to być złe w swojej istocie?
Wszystko zależy od odbioru muzyki. Bogactwo podgatunków sprawia, że “każdy znajdzie coś dla siebie”, o ile oczywiście pokusi się by, bez powierzchownego oceniania, faktycznie się zapoznać z tą muzyką. W takim momencie trafiamy na „entry level metal” czyli najbardziej znane zespoły, grające metal nieco lżejszy w odbiorze. Wymienić tu można Judas Priest, Metallica, Black Sabbath, Motörhead… i wiele innych. Zespoły te nie przekazują satanistycznych treści.
Trzeba jednocześnie przyznać, że faktycznie istnieje ogrom zespołów, które można określić jako satanistyczne. Tylko czy sam fakt ich istnienia i tego, że ktoś ich słucha, czyni człowieka satanistą? Satanistą nie jest osoba słuchająca muzyki tylko dla jej brzmienia. Satanistą jest osoba praktykująca wierzenia w różnie rozumianego szatana. Tak więc, osoba wierząca w Boga, słuchająca muzyki dla samego faktu upodobania do jej wykonania, nie może zostać nazwana satanistą, jeśli jej wiara jest na tyle silna, by bez przeszkód słuchać takiej muzyki.
Chrześcijański metal?
Zaskoczeniem dla niektórych może być fakt istnienia zespołów metalowych chrześcijańskich (!), niosących w swoich utworach treści biblijne, grających na chwałę Pana. Zespołami takimi są przykładowo Resurrection Band i Jerusalem, pionierzy gatunku. Warte wspomnienia są również zespoły Tourniquet, Underoath, Demon Hunter czy polskie Illuminandi, łączące chrześcijański metal z muzyką folk, wiążąc wszystko czystym wokalem.
Znane są też zespoły dobitnie łączące przeciwieństwa. Najlepszym przykładem jest tu zespół Powerwolf, często nazywany „chrześcijańskimi wilkołakami”. Zespół wykonuje piosenki zarówno potępiające satanizm i wychwalające Boga, jak i takie, które można by nawet ogłosić jako świętokradztwo i obraza. Wszystko to oprawione w operowy i energiczny wokal, z akompaniamentem organów kościelnych oraz szczyptą łaciny w tekstach.
Cały czas mówi się o metalu, w kontekście satanizmu, jednak nie wolno nam zapominać, że są też zespoły należące do innych gatunków, podpinające się pod kategorię satanistycznych. Zespołem który można określić gatunkowo jako pop-rock, przedstawiającym w piosenkach treści satanistyczne, jest szwedzki zespół Ghost. Co ciekawe, jest on niezwykle szeroko krytykowany w środowiskach metalowców. Spowodowane jest to komercyjnością zespołu, który pomimo tematów piosenek i ich sensu, przedstawia je w bardzo lekkiej i chwytliwej formie. Zatem nawet w niektórych utworach muzyki pop można znaleźć takie treści.
Następnym więc razem, widząc w swoim otoczeniu metala, zastanówmy się, czy aby na pewno musi być taki zły, jakim się wydaje? Może pod fasadą uprzedzeń i stereotypów znajduje się taki sam chrześcijanin, wierzący w Boga i miłujący Go, który ma jedynie inny gust muzyczny i styl ubierania? Nasze wartości nie muszą się pokrywać, jednak nie czyni to nikogo złym.