fbpx

Po co nam Wielki Post?

Ten okres kojarzy się nam wszystkim z drogami krzyżowymi, gorzkimi żalami, no i oczywiście odmawianiem sobie przyjemności. Ile ludzi tyle wyrzeczeń czy postanowień. Ale po co to wszystko? Czy Bogu potrzebne jest to żebyśmy rezygnowali ze słodyczy, ograniczyli internet do minimum lub powstrzymali się od alkoholu przez 40 dni. Można odpowiedzieć na to pytanie krótko – Nie – i zakończyć temat. Bogu nie zależy na naszych wyrzeczeniach tylko na nas. Możemy spojrzeć na ofiarę jednych z pierwszych biblijnych ludzi Kaina i Abla. Obaj ofiarowali część swoich plonów Bogu według tradycji. Jednak Bóg przyjął tylko ofiarę Abla. Dlaczego? Czyżby Bóg nie lubił vegan? (Abel był pasterzem, Kain rolnikiem). Nic z tych rzeczy. Bóg nie patrzy na ofiary (wyrzeczenia/postanowienia), tylko na ludzkie serce. A tłumacząc bardziej na ludzki język, na intencje. W Piśmie Świętym nie dostajemy jednoznacznej odpowiedzi dlaczego Bóg nie przyjął ofiary Kaina. Możemy jednak zakładać, że nie chodziło mu o relację z Bogiem, jak w przypadku Abla, tylko o wypełnienie obowiązku. Jednak nawet później, przed, jak i po zabójstwie Abla, Bóg nie przekreślił Kaina. Rozmawia z nim, próbuje się dowiedzieć co zaszło. Obiecał,  że nie da mu zginąć.

Może w pierwszym tygodniu tegorocznego Wielkiego Postu przyjrzyjmy się swoim postanowieniom. Dla kogo je robimy? Dla Boga czy dla siebie? Czy jeśli odmawiamy sobie słodyczy czy innych smakołyków, to czy nie robimy małego dopisku – a to przy okazji schudnę? Jeśli postanawiamy powstrzymać się od internetu, telewizji, słuchania muzyki, to nie po to żeby po upływie 40 dni stanąć i popatrzeć dumnie w lustro i powiedzieć – dokonałem/dokonałam tego, ale jestem twardy/twarda. Żeby było jasne nie ma nic złego w kształtowaniu charakteru, czy dbaniu o kondycję. Wręcz przeciwnie. Ale w Wielkim Poście nie to powinno być najważniejsze. W innym wypadku nie różniłoby się to od samorealizacji i autokreacji. Przykładów tego typu praktyk mamy wiele w kursach o samodyscyplinie czy w różnych rodzajach diet.

Ale jeśli Bogu nie są potrzebne nasze wyrzeczenia, a nie chodzi też o kształtowanie charakteru, to po co to wszystko? Odpowiedź wydaje się dosyć prosta, ale nie jednoznaczna. Pismo Święte w wielu miejscach zachęca nas do podjęcia postu, jako dobrych praktyk walki z grzechem i słabościami ciała. Jak mówił Jezus niektóre złe duchy można wyrzucić tylko za pomocą postu. W ten sposób zbliżamy się również do Boga. Zresztą Jezus sam dał przykład wychodząc na 40 dni na pustynię. Ale On zrobił to dobrowolnie, wyprowadzony przez Ducha Bożego. Chciał pobyć z Ojcem sam na sam. Bez rozpraszaczy związanych z codziennością (w Jego przypadku z głoszeniem Ewangelii). I to właśnie jest ta subtelna różnica.

Każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć na początku tego Wielkiego Postu, jakie są nasze intencje podejmowanych wyrzeczeń. I nie, nie chodzi mi tu o to, czego byśmy chcieli w zamian od Boga, jeśli odpowiednio wypełnimy swoje zadania. Chodzi o to, dlaczego w ogóle się ich podejmujemy. Czy chcemy pobyć z Ojcem sam na sam, ograniczając codzienne rozproszenia? Czy pragniemy zbliżyć się do Niego poprzez ascezę? Czy podejmujemy się tych wyrzeczeń, bo tak wypada. A może trochę z rozpędu, żeby „odpowiednio” przygotować się do Świąt Wielkanocnych. Ostatnio z pewnym zaskoczeniem zorientowałem się, że wciąż pokutuje nauczanie, że poprzez Wielki Post mamy dobrze przygotować się do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. I to też jest prawda. Ale co potem? Czy przez takie myślenie nie zamkniemy się w kołowrotku? A po Poniedziałku Wielkanocnym nie wzruszymy tylko ramionami i powiemy „Święta, święta i po świętach”?

Obecnie samo słowo asceza wywołuje uśmiech politowania, a co dopiero wprowadzanie jej w życie. Po co mamy sobie czegoś odmawiać? Podobnie jak w przypadku ofiar całopalnych Bóg nie wymaga od nas wyrzeczeń. Ale to człowiek ich potrzebuje, żeby w głębszy sposób spotkać się z Ojcem. Nasze postanowienia nie powinny wzbudzać w nas pychy, spowodowanej wypełnieniem ekstremalnego wyrzeczenia, ale pobudzać nas do miłości. Do miłości do Boga, samego siebie i drugiego człowieka.

Mateusz Łękawski
Mateusz Łękawski
Z wykształcenia ekonomista z zamiłowania poeta i krytyk filmowy. Pasjonat rozmów z drugim człowiekiem i X muzy. Autor bloga „Przemyślenia przy twarożku”. Na łamach LUX portalu postara się połączyć wiarę ze światem filmu. Mix nie zawsze oczywisty.

Przeczytaj również

Comments

Social media

Popularne