„Kto nie wierzy w Boga, uwierzy we wszystko”. To zdanie wypowiedziane przez jednego z bohaterów nowego serialu CANAL+ najlepiej opisuje wojnę idei, która ukazana jest w najnowszym serialu Jana P. Matuszyńskiego. Wojnę o wpływy w przedwojennej Warszawie. W mieście, wykreowanym na kartach powieści Szczepana Twardocha i przeniesionym na mały ekran przez niezwykle utalentowanego, aczkolwiek ciągle jeszcze młodego reżysera. Przedwojenna Warszawa, będąca pod wpływem socjalistyczno-żydowskiej mafii pod przywództwem Jana Kaplicy przedstawia się w obrazie imponująco. Od cuchnących ubóstwem żydowskich dzielnic i rozpadających się kupieckich bud na warszawskim Karcelaku, po pełne przepychu bankiety świty Kuma Kaplicy. Suto zastawione stoły we wspaniałych wnętrzach najlepszych restauracji i rezydencjach gangsterów, kontrastują z porażającą biedą drobnych kupców żydowskich.
Serial od samego początku prezentuje się niesamowicie, a otwierająca scena to prawdziwa perełka. Twórcy fenomenalnie wykorzystują długie ujęcia prowadząc kamerę przez żydowskie dzielnice, wnętrza wykwintnych restauracji, czy burdeli, w których bawią się „królowie miasta”. Nadając w ten sposób dynamizmu całemu obrazowi. Zresztą reżyser już w swoim fabularnym debiucie „Ostatnia rodzina” pokazał, że potrafi robić filmy i nie boi się realizacyjnych wyzwań. Dopracowane, z dbałością o najmniejsze detale kadry doskonale oddają książkowy, przedwojenny klimat. I pozwalają widzowi całkowicie wsiąknąć w opowiadaną historię. Dodatkowym atutem jest fakt wykorzystania języka Jidysz (rzadkiego w obecnej kinematografii). Historia prowadzona jest w dwóch głównych płaszczyznach historycznych: w przedwojennej Warszawie oraz bardziej współczesnym Izraelu.
Z początku może drażnić przerysowane, wręcz karykaturalne przedstawienie niektórych postaci. Jednak rubaszne, pewne siebie zachowanie Jana Kaplicy (w tej roli Arkadiusz Jakubik), czy zimne i wyrachowane, połączone z komiczną, łamaną polszczyzną Janusza Radziwiłka (Borys Szyc) jest prowadzone bardzo konsekwentnie. Widz jest w stanie uwierzyć w ich wybory i kierujące nimi motywacje. Michał Żurawski nie do końca pasuje do książkowego pierwowzoru Jakuba Szapiry. Jednak z odcinka na odcinek przekonuje on swoją grą coraz bardziej.
Serial może razić, co bardziej wrażliwych, swoją brutalnością oraz wulgarnością gangsterskiego półświatka. Jednak jeśli komuś nie przeszkadzają wulgaryzmy, czy rzadkie, brutalne sceny, które jedynie nadają przedstawionym scenom autentyczności, to z pewnością jest to pozycja warta uwagi. Serial podobnie jak książkowy pierwowzór wyróżnia się unikalnym obrazem przedwojennej Warszawy, w który widz wsiąka od pierwszej sceny. Żydowskie kamienice i obrzędy, a pomiędzy nimi gangsterski świat. Wyzuty z wszelkiego kultu. Wierzący jedynie we własną siłę. Szapiro wychowany w ortodoksyjnej rodzinie całkowicie odrzuca religijne „zabobony”. W jednej ze scen padają znamienne słowa „Boga nie ma. Jesteśmy my”. Serial dosadnie pokazuje, co może zrobić z człowiekiem wiara we własną siłę i bezkarność. Jak poradzić sobie z samym sobą w świecie bez Boga? Na to pytanie, zdają się szukać odpowiedzi serialowe postacie.