„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 12-13).
Miłość bliźniego.
Większość ludzi na świecie czuje się niekochana. Niektórzy nie dają się pokochać ze względu na swój egoizm. Inni nie mają w sobie wystarczająco dużo chrześcijańskiego ducha, by kochać tych, którzy ich nie kochają. W rezultacie, świat pełen jest samotnych serc. Mowa o miłości, nie w romantycznym, czy cielesnym sensie, ale we wznioślejszym wymiarze. Zalicza się do niego między innymi dobroć, poświęcenie i przebaczenie.
Człowiek, który nie potrafi z dojrzałą miłością przyjąć samego siebie i zaafirmować własnego życia, zazwyczaj nie potrafi właściwie określić w sobie samym związku miłości i prawdy. Bywa tak, że przyjmuje siebie z prawdą, ale bez miłości; lub na odwrót – kocha siebie, lecz w oderwaniu od prawdy. Jednak bez wątpienia potrzeba tutaj wzajemnego uzupełniania się obydwu aspektów.
Ego ma to do siebie, że ukrywa prawdziwe powody swojej miłości. Może udawać, że jest zainteresowane dobrem drugiej osoby, gdy tak naprawdę szuka własnej przyjemności. Prawdziwa miłość z kolei, wręcz przeciwnie, czuje, że potrzeba dawania jest bardziej nagląca, niż potrzeba brania. Na początku miłości przeważa uczucie, że można dawać bez końca. Nieważne, jak cenny byłby dar, i tak nie wyrażałby tego, co chciałoby się ofiarować. Tragedia miłości, która zaczyna gasnąć, polega na tym, że wówczas ludzie nie dają nawet tego, co mają. Zaczynają stawać się samolubni…
W każdej, nawet najszlachetniejszej miłości nadchodzi taki moment, gdzie znika tajemnica. Osobowość, którą odarliśmy z całej tajemnicy, staje się nudna. Zawsze powinno pozostać coś nieodkrytego, jakaś tajemnica, której jeszcze nie zgłębiliśmy. Jakaś namiętność, której nie możemy zaspokoić. Na wielu płaszczyznach życia.
Wszak nie można nakazać miłości.
Każdy z nas ma osobę lub osoby, które leżą głęboko, na dnie jego serca. Twój bliski, mąż, dziewczyna, rodzic czy przyjaciel. Jedna dusza. Zazwyczaj to im najbardziej obrywa się brakiem miłości z Twojej strony. Skup się dzisiaj na relacji z Twoim bliskim, który tego potrzebuje, a może nawet o tym nie mówi.
Zastanów się ile razy w ciągu dnia została Ci okazana miłość. Ile razy sam ją okazałeś.
Bezinteresownie.
??? Pytając. Robiąc. Mówiąc. Pokazując w gestach.
Nie chodzi tu o porównywanie się, ale o uświadomienie sobie, że wzajemnie się kochacie, ale przestaliście zauważać i cenić swoje gesty miłości. Z powodu zranień uważaliście je za nieszczere albo odrzucaliście z innych powodów. Nie trzeba więcej udawać. Zacznijcie tylko dostrzegać swoje wzajemne starania i gesty i uwierzcie, że są szczere. Na okazaną wam miłość, odpowiadajcie miłością, choćby nie było to coś wielkiego, albo wręcz przysługa lub słowa, które wcale nie są po waszej myśli. Najważniejsze są intencje. Prezenty nietrafione, ale szczere są zawsze okazaniem miłości.
Kiedy znów zdarzy wam się sprawić sobie przykrość, mówcie o tym szczerze, ale bez żalu. Nie dopuszczajcie wrogości między wami. Mówcie sobie wzajemnie o pojawiających się niepokojach w Waszych sercach. Nie pozwólcie wejść złym duchom pomiędzy was, bo to one właśnie sugerują wam złe intencje drugiej strony. Podsuwają wam fałszywą interpretację sytuacji i słów, aby was skłócić. Nie pozwólcie złym duchom bawić się wami. Zawsze zakładajcie dobre intencje drugiej strony, nawet jeśli doświadczyliście przykrości.
Traktujcie się jak niezmiernie delikatne rośliny, które po burzy nieśmiało podnoszą z ziemi kielichy do słońca. Ostrożnie wystawiają płatki na ciepło. Wy również bądźcie wobec siebie bardzo delikatni, aby odbudować wzajemną ufność i nie ranić się już więcej, nawet nieumyślnie. Za nic w świecie nie pozwólcie, aby serce Waszego ukochanego człowieka, na nowo otwarte i pragnące, znów zostało zranione i ponownie się zamknęło. Cierpliwa i wyrozumiała miłość.
Jezus patrzy z zachwytem na dusze, które sobie przebaczają. Te są najpiękniejsze. Miłość idzie zawsze w parze z przebaczaniem. Na Twoje przebaczenie Jezus odpowiada miłością. Wylewa ją na Ciebie poprzez Twego najbliższego człowieka. Bóg miłością do bliskich, uczy Cię miłości do Niego.
Zrób z miłości paliwo. Niech wprowadza pokój. Nie taki, jaki daje świat, a całkiem inny pokój, którego nie można zniszczyć. Bóg jest Miłością. Nie wystarczy mieć miłość w sercu – ją trzeba wylewać! Z dużym ciśnieniem, niczym św. Florian, gasić wszystkie pożary nienawiści – miłością.
„W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (J 4,18).
Usuń swój lęk z miłości.
I pokaż jak kochasz!