„Szczęśliwi ludzie o czystym sercu, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8)
Szóste błogosławieństwo „wreszcie” brzmi całkiem w porządku. Szczęśliwy jest człowiek, który ma czyste serce. Rzeczywiście, stan moralnej nieskazitelności może być powodem do radości. Z drugiej strony jednak, jak taki stan osiągnąć? Jesteśmy przecież tylko ludźmi, słabymi i skłonnymi do grzechu. Jak się okazuje, czyste serce to nie jest coś, co można zdobyć lub wypracować. O co więc chodzi?
Sercem kocham… a może myślę?
Pojawiające się w szóstym błogosławieństwie wyrażenie „czyści sercem” występuje tylko jeden raz w Starym Testamencie, w Psalmie 24: „człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu, który nie skłonił swej duszy ku marnościom i nie przysięgał fałszywie. Taki otrzyma błogosławieństwo od Pana” (Ps 24,4). Aluzja do czystych rąk była bardzo czytelna dla społeczności żydowskiej przywiązującej sporą wagę do idei czystości kultowej umożliwiającej uczestnictwo w kulcie religijnym. Być może wydaje się nam, że czyste serce jest efektem pracy nad sobą. Słowo Boże jednak pokazuje zupełnie inną perspektywę. Czyste serce jest całkowicie Bożym darem dla człowieka – tylko Bóg może „stworzyć w człowieku serce czyste” (por. Ps 51,12). Dodatkowo podkreśla to fakt, że w Biblii jedynym podmiotem dla czasownika „stwarzać” jest Bóg.
Współcześnie serce kojarzone jest głównie z miłością i uczuciami. W kulturze semickiej, również żydowskiej, serce to coś znacznie więcej. Ewangelia według św. Mateusza mówiąc o sercu wyraża te same przekonania co inne księgi Biblii. Serce jest siedzibą myśli („Dlaczego złe myśli kłębią się w waszych sercach?”; Mt 9,4), więzi emocjonalnych („Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”; Mt 6,21), źródłem działania człowieka („Z serca wychodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa”; Mt 15,19), a co ważniejsze serce rozstrzyga o jego postawie wobec Boga i ludzi („Jestem łagodny i pokorny sercem”; Mt 11,29; „Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie”; Mt 15,8).
Jezus w swoim nauczaniu bardzo wyraźnie zwraca uwagę na konieczną zgodność postawy wewnętrznej i zewnętrznej człowieka. Czystość nie zależy do przestrzegania zewnętrznych przepisów różnego rodzaju (np. dotyczących posiłków czy higieny rytualnej), ale właśnie od postawy serca. Przeciwieństwem takiej postawy są faryzeusze i uczeni w Piśmie, których Chrystus nazywa hipokrytami, czyli aktorami (greckie ὑποκριτής). Nie ma w nich tej zgodności, dbają o zewnętrzną poprawność, a pomijają wewnętrzne usposobienie. Są bardzo powierzchowni w swojej religijności. Podobną myśl wyraża w swoim liście św. Jakub – „oczyśćcie ręce grzesznicy [postawa zewnętrzna], uświęćcie serca, ludzie chwiejni [postawa wewnętrzna]” (por. Jk 4,8).
Spotkanie z Nim
W religii żydowskiej panowało silne przekonanie, że Bóg jest niewidzialny dla ludzkich oczu – sam św. Jan pisze w swojej Ewangelii, że „Boga nikt nigdy nie widział” (por. J 1,18). W czasach Starego Testamentu tylko Mojżesz dostąpił zaszczytu rozmawiania z Bogiem „twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (por. Wj 33,11), choć spotkania te zostawiały wyraźny ślad – „skóra na jego twarzy promieniała wskutek rozmowy z Panem” (por. Wj 34,29).
Pismo Święte bardzo jednoznacznie przyznaje, że możliwość widzenia Boga ludzie otrzymają dopiero w czasach ostatecznych. List do Hebrajczyków jako warunek tego daru wskazuje uświęcenie, czyli wyzwolenie się z grzechów (Hbr 12,14) – co z racji naszej ludzkiej natury możliwe jest dopiero po przekroczeniu granicy śmierci.
Po raz pierwszy obietnica dla ludzi czystego serca jest bezpośrednio powiązana z Bogiem. On sam jest tą nagrodą, a dokładnie oglądanie Jego oblicza. Wcześniejsze błogosławieństwa opisywały, co człowiek otrzyma od Boga (królestwo, pocieszenie, ziemię, nasycenie, miłosierdzie). Tym razem jest to bezpośrednie, osobiste spotkanie z samym Dawcą darów. Nagrodą jest brak dystansu między Stwórcą a stworzeniem właściwego ziemskiej rzeczywistości. Oglądanie Boga pozwoli nam wreszcie odbudować zniszczone przez grzech podobieństwo do Niego – jak pisze w swoim liście św. Jan „jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy [Bóg] się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3,2).
Duchowe „rozdwojenie jaźni”
Po śmierci pewien człowiek stanął przed Bogiem. Z wielką dumą wyciągnął przed nim swoje ręce i powiedział: „Panie, zobacz, jak czyste są moje ręce!”. Pan Bóg uśmiechnął się do niego i z cieniem smutku powiedział: „Tak, to prawda, ale są również puste”.
Co prawda w tej krótkiej opowiastce mowa jest o rękach, a nie o sercu, ale akurat tutaj nie ma to znaczenia. Gdyby się dłużej nad tym zastanowić, to w naszym życiu niesamowicie często brakuje zgodności wnętrza i zewnętrznego postępowania. Zachowujemy się jak dwaj synowie z przypowieści – mówimy jedno, robimy drugie (por. Mt 21,28-31). Choć może nawracamy się, naprawiamy „zepsutą” sytuację, to nie eliminuje to przecież tego rozdwojenia. Szóste błogosławieństwo woła o porządek, o prawdę, o zgodność słów i czynów. Jeśli twoje wnętrze jest naprawdę blisko Boga, to twoje postępowanie powinno to wyrażać. Tutaj potrzeba odwagi. Decyzji. Działania.