Dziś w Kościele Katolickim obchodzimy wspomnienie, które czasami wydaje się nieco zapomniane. Kim są Święci Młodziankowie? I czy mogą nas czegoś nauczyć w dzisiejszych czasach?
Ta tajemnicza może nazwa nawiązuje do wydarzenia, które nieodłącznie kojarzymy z historią narodzenia Jezusa Chrystusa. Mędrcy ze Wschodu, poszukując Jezusa, udali się najpierw do Jerozolimy, do króla Heroda. Tam powiedzieli mu o nowonarodzonym Królu, którego przyszli przywitać. Zrozumiawszy, że nie chodzi o niego, Herod wpadł we wściekłość. Nie mógł jednak pozwolić na utratę dobrego wizerunku przed Mędrcami, dlatego obłudnie poprosił ich, by wskazali mu miejsce pobytu młodego Króla, pod pretekstem złożenia Mu hołdu. Jednak Trzej Mędrcy po dotarciu do Betlejem nie wrócili tą samą drogą. Ostrzeżeni we śnie przez Anioła, ominęli dwór króla Judei i skierowali się prosto na wschód. Tym razem Herod się nie powstrzymywał. Podżegany przez ogień wściekłości i nienawiści, posunął się do okrucieństwa, które zszargało jego dobre imię wśród wszystkich podwładnych – postanowił zamordować wszystkich chłopców z Betlejem, którzy mieli mniej niż dwa lata. My znamy to dziś pod nazwą rzezi niewiniątek, zaś chłopców, którzy wtedy zginęli, św. Augustyn, św. Cyprian i inni ojcowie Kościoła uznali za pierwszych męczenników Kościoła – Świętych Młodzianków.
Najbardziej niesamowite jest to, że ci mali chłopcy oddali swe życie za Jezusa – w pełnym tego słowa znaczeniu. Zostali zabici, ponieważ Herod chciał dosięgnąć nowonarodzonego Mesjasza. Ofiarowali swoje życie, którego tak naprawdę jeszcze nie zaczęli. Może to jednak budzić pewne wątpliwości – chłopcy nie mieli nawet dwóch lat, nie byli ochrzczeni, nie mówiąc już o tym, że nie oddawali swego życia za Jezusa świadomie. Nie są oni męczennikami takimi, jak święty Szczepan czy Bartłomiej, którzy zginęli z własnej woli, głosząc nauki Chrystusowe. Jednak tradycja chrześcijańska, wyrosła na nauczaniach pierwszych ojców Kościoła, podkreśla, że dzieci te przez męczeństwo prawdziwie przyłączyły się do Chrystusa, a ich śmierć była jednocześnie chrztem krwi. W początkach chrześcijaństwa doktryna chrztu krwi ukształtowała się jeszcze mocniej, ponieważ wielu ludzi wiary, nim zdążyło się ochrzcić, już poświęcało swe życie w imię Boga. Formalności związanych ze świętymi Młodziankami dopełnił święty papież Pius V. Kanonizował dzieci w XVI wieku, obwieszczając na ziemi to, co już od dawna obowiązywało w Niebie.
Dzisiejsze wspomnienie ma w Kościele rangę uroczystości również dzięki Piusowi V. Sposobem na duchowe przeżycie tego dnia dostępnym każdemu z nas jest odmówienie modlitwy w intencji życia. Szczególnym jej rodzajem jest Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego. Pozwala ona na objęcie szczególną opieką dziecka nienarodzonego zagrożonego śmiercią. Po złożeniu przyrzeczenia przez okres dziewięciu miesięcy odmawia się modlitwę za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny – reszta pozostaje w rękach Ojca. Jest to szczególne i bardzo intymne, a jednocześnie prawdziwe działanie w ochronie życia i człowieka, tak potrzebne w dzisiejszych czasach. Oprócz tego w niektórych kościołach dzieci otrzymują dziś specjalne błogosławieństwo kapłanów. Jest to symbol ochrony i troski o tych, którzy potrzebują od nas nie mniej miłości i wsparcia.
W tym roku, tak innym od wszystkich, również i to święto wydaje się nabierać wyjątkowego znaczenia. Dyskusje o życiu i prawach do niego głośno wybrzmiały na forum społecznym w ostatnim czasie. I tak jak Herod wtedy, tak i dziś wielu ludzi chce decydować o tym, co niezbywalne, naturalne, jedyne w swoim rodzaju. Czasami być może nawet sami nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wyjątkowe jest życie, skoro pozwalamy sobie na takie nim szafowanie i wieczne dyskutowanie. A przecież w historii Młodzianków, tak jak w każdej innej, Bóg daje życie i jest nowym życiem. Z początku wydaje się, że zwycięstwo nad dziećmi odnosi Herod – bez wahania wydaje rozkaz zamordowania niemowląt, tworząc z ich życia swoją własność. Jednak ważniejsze pozostaje to, co dzieje się z nimi w Wieczności – dobry Ojciec przyjmuje chłopców w swym Królestwie z otwartymi ramionami, dając im nowe życie w Jezusie Chrystusie. Jak ogromną nadzieję daje to też i nam, żyjącym na ziemi, podlegającym różnym prawom i decyzjom innych ludzi – że tam, w Niebie, czeka na nas Sprawiedliwość płynąca z Miłości, której nie jesteśmy w stanie ogarnąć.