fbpx

Święta historia grzesznych ludzi

W programowym zdaniu, w którym Mateusz streszcza całą Ewangelię o Jezusie Chrystusie, pojawia się jeszcze jeden tytuł wymagający dokładniejszego wyjaśnienia. Jezus jest nie tylko synem Abrahama, ale również synem Dawida, z którym wiąże się szczególna obietnica. Sprawdźmy zatem, co takiego Bóg przyrzekł królowi izraelskiemu i jaką rolę odegrał w tym wszystkim sam Chrystus.

W 7. rozdziale Drugiej Księgi Samuela król Dawid zwierza się Natanowi, że chce wybudować godne miejsce dla arki swojego Pana. Z dalszego dialogu dowiadujemy się, że to głębokie pragnienie Dawida faktycznie zostanie zrealizowane. Jednak to nie on sam będzie budowniczym świątyni, ale jego potomek, którego wybierze sobie Bóg:

Kiedy mianowicie wypełnią się twoje dni i zaśniesz przy swoich przodkach, ja ustanowię po tobie twojego potomka. Będzie on pochodził z twojego łona. Ja przysposobię należycie jego królowanie. To on zbuduje dom dla mojego imienia, a ja będę podtrzymywał jego tron na wieki. (…) Jego dom będzie miał zapewnioną opiekę, a jego królowanie spełniane będzie przy mnie na wieki. Przez wieki prosto stać będzie jego tron.

(2SM 7,12N.16)

Śledząc dalsze losy tej historii, dowiadujemy się, że pierwsza część owego proroctwa spełniła się już w następnym pokoleniu, kiedy to Salomon po czterech latach od objęcia rządów, zleca budowę Świątyni jerozolimskiej (zob. 1Krl 6). Co jednak z drugą częścią tej obietnicy? Zajrzyjmy do Mateuszowego rodowodu.

Jak na ironię królestwo Dawidowe już za rządów Roboama, syna Salomona, rozpada się na państwo północne (Izrael) i państwo południowe (Juda). Dalej wcale nie jest lepiej – albo toczą się bratobójcze walki, albo krzewią się bałwochwalcze kulty. Mimo że pojawiają się też królowie szczerze oddani Panu i swojemu ludowi, jak choćby Jozafat czy Jozjasz, to w gruncie rzeczy cała dynastia Dawidowa przypomina jedną wielką równię pochyłą. Królestwo Judy ostatecznie upada w 587 r. przed Chr., kiedy to król Nabuchodonozor II uprowadza naród żydowski do Babilonu. W ruinę obraca się również Świątynia Salomona.

Czy w takim razie Bóg nie dotrzymał danego słowa? A może zwyczajnie okazał się kłamcą? Spróbujmy może spojrzeć na tę sytuację z lotu ptaka. W 17 wersecie Mateusz daje bardzo konkretną wskazówkę, w jaki sposób powinniśmy czytać ułożony przez niego rodowód:

Wszystkich zatem pokoleń [jest]: od Abrahama do Dawida pokoleń czternaście, i od Dawida do przesiedlenia babilońskiego pokoleń czternaście, i od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa pokoleń czternaście.

(MT 1,17)

To, co przede wszystkim rzuca się w oczy, to powracająca jak refren czternastka. Jest ona numerycznym zapisem imienia Dawida[1]. Mateusz chce w ten sposób pokazać, że wszystkie pokolenia stoją pod znakiem tego słynnego imienia. I tak pierwsza czternastka po Abrahamie jest jedynie cieniem, swoistą zapowiedzią rządów Dawidowych. Kolejna czternastka, którą rozpoczyna sam Dawid, ucieleśnia już jego panowanie. Charakter tych rządów jest jednak ściśle polityczny – stanowi więc tak naprawdę obraz tego, co dopiero ma nadejść. Pełnia Dawidowego królestwa dokonuje się wraz z narodzinami Syna Bożego, który zamyka ostatnią królewską czternastkę. Jezus jest wybranym przez Boga spadkobiercą Dawidowej obietnicy, a tym samym wyczekiwanym od wieków Chrystusem (hebr. masziach, gr. christos – namaszczony, pomazaniec).

Jak widać, Bóg nie cofnął raz danego słowa. To ludzka perspektywa okazała się zbyt płaska, gdyż obejmowała jedynie ziemski wymiar rządów króla Dawida. Obietnicę wiecznego królestwa powinniśmy więc odczytywać przez pryzmat całej historii zbawienia, która rozpoczyna się już od Abrahama, a spełnia w Jezusie z Nazaretu. W sposób niezaprzeczalny staje się to widoczne na krzyżu, na którym wywyższony Król Żydowski gromadzi w jedno rozproszone dzieci Boga (zob. J 11,52). Czyni dokładnie to, co kiedyś zrobił Dawid, jednocząc wszystkie dwanaście pokoleń Izraela. Chrystusowe gromadzenie ma jednak wymiar ściśle eschatologiczny, ponieważ wykracza poza ramy ziemskiej historii i dotyka czasów ostatecznych. Ukrzyżowany zwołuje Kościół świętych (gr. ekklesia­ – zgromadzenie, zwołanie), wznosząc tym samym nową Salomonową świątynię.

To jednak nie wszystko. Jezus zwraca się również w naszą stronę i wzywa każdego z nas po imieniu (zob. Iz 43,1). Szczególnie Ciebie, który czujesz się osamotniony jak Abraham, sponiewierany jak Tamar, wyobcowany jak Rut, słaby jak Dawid, zepsuty jak Amos, zapomniany jak Sadok… To, co już dawno legło w gruzach, może być przez Boga na nowo powołane do życia, bo On ma całkowitą władzę nad grzechem i śmiercią. Taka jest druga dobra wiadomość, jaką zostawia nam Ewangelista Mateusz.


[1] Każda litera alfabetu hebrajskiego ma konkretną wartość numeryczną. Oznacza to, że poszczególne wyrazy można również oddawać za pomocą konkretnych liczb. Cyfry, które kryją się pod spółgłoskami „DWD”, to: 4, 6, 4. Ich suma nie jest już chyba żadną tajemnicą?

Michał Ciechanowski
Michał Ciechanowski
Absolwent teologii i filozofii. Na łamach LUX Portalu ze skarbca tradycji katolickiej chce wydobywać rzeczy nowe i stare. Największa słabość – twórczość Ratzingera i yerba mate.

Przeczytaj również

Comments

Social media

Popularne