fbpx

Życie niczym para, czyli o znaczeniu hewel w Księdze Koheleta

Platon, w dziele Obrona Sokratesa pisał: „bo przecież o śmierci żaden człowiek nie wie, czy czasem nie jest dla nas największym ze wszystkich dobrem, a tak się jej ludzie boją, jakby dobrze wiedzieli, że jest największym złem. A czyż to nie jest głupota, i to najpaskudniejsza: myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie?„.

Zatem skoro – jak sugerował filozof – nie sposób nic pewnego o śmierci stwierdzić, to czy w ogóle warto o niej rozprawiać? Jakkolwiek jednak nie podejść do śmierci, pewne jest, że to „finał”, który czeka każdego. Druga pewność: to, co po śmierci, stanowi dla nas tajemnicę. Trzeci natomiast aksjomat: vanitas vanitatum et omnia vanitas, czyli marność nad marnościami i wszystko marność. Bowiem wszystko w życiu przemija i jakoś musimy się do tego ustosunkować. W pewnym sensie – jakkolwiek przewrotnie i radykalnie to nie zabrzmi – śmierć, czy bardziej fakt śmiertelności nadaje niejako sens naszemu życiu.

Przytoczona wyżej, słynna łacińska sentencja dotycząca marności, pochodzi z Księgi Koheleta. O ile jednak w łacińskim przekładzie słowo vanitas dosłownie oznacza marność, o tyle w pierwotnej, hebrajskiej wersji Starego Testamentu, mamy do czynienia z terminem hewel. To słowo klucz; najbardziej symptomatyczne dla tej Księgi. Pojawia się ono 72 razy na kartach Starego Testamentu, przy czym aż 38 razy w samej Księdze Koheleta. Bazowe znaczenie tego słowa to para, oddech. W takim wymiarze pojawia się ono najczęściej w psalmach. Inne rozgałęzienie semantyczne to pustka, nicość, iluzja, fałsz, czy wspomniana wcześniej marność. Z kolei w Księdze Hioba, hewel przyjmuje znaczenie na próżno. „Więc czemu mnie na próżno (hewel) pocieszacie, gdy odpowiedź zaprzecza prawdzie (Hi 21, 34).”

Zrozumienie przesłania, które kieruje do czytelnika Kohelet, nie może nastąpić bez uprzedniego zrozumienia hewel i na odwrót; uchwycenie sensu hewel niemożliwe jest bez kontekstualnego spojrzenia na całość dzieła. W Księdze tej, na próżno szukać jednoznacznej afirmacji dla świata i ludzkiej egzystencji. Filozoficzne rozważania nad sensem życia koncentrują się wokół myśli, iż nic nie jest absolutnie trwałe, ani nie posiada niepodważalnej wartości. Bogactwo, władza, sława, przyjemności, a nawet mądrość – żadna z tych rzeczy nie gwarantuje szczęścia. Koniec Księgi zawiera swoiste remedium, które stawia przed czytelnikiem autor, a które to – w dużym uproszczeniu – polega na akceptacji własnej śmiertelności, czerpaniu radości z tego, co aktualnie mamy, przyjęciu postawy dystansu i umiaru w życiu, a także postępowania według prawa Bożego. Zanim jednak otrzymamy życiową receptę od Eklezjastesa (starożytnego żydowskiego pisarza), czytając początkowe rozdziały Księgi, możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy literacko wrzuceni w ponurą, pesymistyczną, czy wręcz nihilistyczną wizję rzeczywistości oraz, że wszystko, co nas otacza jest pozbawione sensu. W końcu; wszystko to marność (jest zatem zbyteczne i daremne czynić cokolwiek). Inaczej przedstawia się sytuacja, gdy weźmiemy pod uwagę słowo-klucz, czyli hewel. Najlepszymi tłumaczeniami są w tym konkretnym przypadku: przemijanie lub/i ulotność. Tak też choćby w Przekładzie Ekumenicznym Biblii czytamy: ulotne, jakże, ulotne, wszystko jest takie ulotne. Czyż nie brzmi to delikatniej i bardziej tkliwie niż postulat o marności? W istocie wszystko (a jakże – łącznie z niniejszym artykułem i LuxPortalem) kiedyś uleci, niczym para, podmuch. Bezmyślna “pogoń za wiatrem”, którą tak często na co dzień praktykujemy (choćby w życiu społeczno-zawodowym), nie zapewni nam trwałego szczęścia. Chociaż – jak stwierdza Kohelet – nie mamy za życia dostępu do tajemnicy Bożej i Jego planów, to sam Bóg i próba życia wedle danych nam od Niego praw nigdy nie są hewel.

W kontekście tych rozważań i stwierdzeniu ulotności życia, chciałbym dopełnić konkluzje Koheleta jezuickimi zaleceniami, a dokładnie jedną z reguł duchowości ignacjańskiej – tantum, quantum (tyle, o ile). Zasada ta (czasem nazywana obojętnością ignacjańską) polega na tym, że człowiek powinien o tyle korzystać z rzeczy stworzonych, o ile przybliżają go one do Boga i zbawienia. Ćwiczenia Duchowe św. Ignacego Loyoli mówią, że: “dlatego trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nie robiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych (…) tak byśmy nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa [więcej] niż ubóstwa, zaszczytów [więcej] niż wzgardy, życia długiego [więcej] niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach.”

Filip Jaworski
Filip Jaworski
Z wykształcenia socjolog, aktualnie student filozofii oraz Dominikańskiego Studium Filozofii i Teologii.

Przeczytaj również

Comments

Social media

Popularne