fbpx

Czym pachnie Biblia? Część pierwsza – wprowadzenie do cyklu artykułów.

Efemeryczny, budzący wspomnienia, nostalgiczny, urzekający, enigmatyczny w swej istocie. Przyjemny albo drażniący. Jednorodny bądź unikatowy. Uwodzicielski lub odpychający. Obcy, czy też dobrze rozpoznawany. Zapach – bo o nim mowa – to wyjątkowo osobliwe wrażenie zmysłowe. Tudzież potęga i specyfika węchu tkwi między innymi w jego prymitywnym, pierwotnym charakterze; zmysł ten przetrwał na Ziemi miliardy lat w swojej najprostszej formie. Posiadają go nawet bakterie – najprostsze organizmy żywe na naszej planecie.

Wiele osób uwielbia zapach książki. Ściślej rzecz ujmując – kartek pokrytych drukiem. Niektórzy – również ja – upatrują w tym zapachu coś niemal „magicznego”. Czasem można odnieść wrażenie, jak gdyby zapach danej książki był zmysłowym uzupełnieniem odbioru lektury; wzrok i dotyk brata się z węchem, tworząc finezyjną kompozycję wrażeń. Inaczej bowiem pachnie książka nowa, od tej wielokrotnie używanej (czytanej), a jeszcze inaczej bardzo stara, wyniszczona, kupiona w jakimś antykwariacie. Każda – na swój własny sposób – niepowtarzalnie. Cóż, najmniej chyba pachnie Ebook… jednak zaoszczędzę prywatnych złośliwości w kierunku fanów digitalizacji ;). Chociaż zdaje się, że niewątpliwie w dobie kultury audiowizualnej, ale też w aurze „odczarowania świata” (to pojęcie sformułowane przez socjologa Maxa Webera) na rzecz wszechobecnej racjonalizacji i technologizacji, coraz rzadziej dostrzegamy i doceniamy otaczające nas zapachy, coraz mniej angażujemy w nie swoją wyobraźnię, a przy tym o wiele bardziej obojętnie traktujemy urokliwość zapachów, szczególnie tych, które mają swe źródło w elementach natury/przyrody.

Wracając do książek; Biblia również pachnie. Nie chodzi tu bynajmniej jednak o zapach okładki i kartek (chociaż bez wątpienia one też posiadają jakąś woń), ale o ogrom zapachów przywoływanych i opisywanych w wielu fragmentach księgi natchnionej przez Boga. Biorąc pod uwagę nadzwyczajny status Pisma Świętego i jego znaczenia dla chrześcijan, można stwierdzić, że ów zapachy, wspominane zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, mają wymiar nader symboliczny, duchowy, transcendenty, misteryjny, a wreszcie – wprost Boski. Biblia nasycona jest różnymi zapachami: mirra, olejek nardowy, cedr, labdanum, woń „miła Panu”, ale też smród zgnilizny, czy stęchlizna.

Co więcej, aromaty unoszą się przecież także w Kościele, choćby podczas liturgii, gdzie występuje dym kadzidła. Same budynki sakralne również obfitują w specyficzne zapachy; „kamienne”?, „piwniczne”?, „drzewne”? „kwiatowe”? Mówi się także o zapachu świętości, czyli „osmogenezie”, stanowiącej dar charyzmatyczny, którym obdarzani są zazwyczaj święci Kościoła Katolickiego. Jest to zdolność wydzielania intensywnej i przyjemnej woni. Przykładowo, Ojciec Pio potrafił używać daru wydzielania swojego zapachu do swoistego dyscyplinowania wiernych podczas mszy. Również po jego śmierci (jak i po śmierci św. Teresy od Dzieciątka Jezus, czy św. Ludwiny z Schiedam), w miejscach, przez które za życia ci święci choćby przechodzili, ludzie wciąż odczuwali zapachy; kwiatowe, różane, fiołkowe, liliowe.

Słynny dzisiaj głównie z internetowych memów, filozof Artur Schopenhauer, nazywał węch „zmysłem pamięci” z powodu jego twórczej siły. Z kolei filozofka Madalina Diaconu, zajmująca się tak zwaną fenomenologią zmysłów pisała, że zapachy identyfikowane są głównie w odniesieniu do osobistych doświadczeń i epizodów biograficznych. Wspomnienie nie reprezentuje poszczególnego zapachu, lecz obrazy i nastroje wraz z pewną scenerią, na podstawie których wydobywany z pamięci nazwę zapachu.

Jak zatem możemy zobaczyć; zapach to zjawisko fascynujące. W połączeniu ze Słowem Bożym staje się – przynajmniej dla chrześcijan – niebywale interesujące i jeszcze bardziej doniosłe. Wzrasta do wymiaru duchowego. Tym wstępnym, wprowadzającym w temat tekstem, chcę rozpocząć mały cykl artykułów dotyczący zapachów i ich znaczenia w Piśmie Świętym. Już niebawem na warsztat wezmę pierwszą, mocno kontrowersyjną kwestię – ofiarę całopalną ze zwierząt wydzielająca „woń miłą Bogu”.

Filip Jaworski
Filip Jaworski
Z wykształcenia socjolog, aktualnie student filozofii oraz Dominikańskiego Studium Filozofii i Teologii.

Przeczytaj również

Comments

Social media

Popularne